Krynica Morska 30.03 - 11.04.2019r.
Jeszcze dobrze nie przebrzmiały echa ubiegłorocznych wypraw, a już w końcu marca wyruszyliśmy po odpoczynek i zdrowie nad polskie morze. Tym razem padło na Krynicę Morską, leżącą na Mierzei Wiślanej, pomiędzy Zatoką Gdańską a Zalewem Wiślanym. Zamieszkaliśmy w wygodnym pensjonacie „Bałtyk”, przystosowanym głównie dla grup młodzieżowych, ale i my doskonale się w nim odnaleźliśmy. Dużą zaletą była bliskość centrum handlowego, które zważywszy na porę roku było jeszcze nieco ospałe. Natomiast niezwykłym zaskoczeniem dla większości naszych kuracjuszy, wybierających się w końcu nad morze, było ogromne zróżnicowanie ukształtowania terenu. Całe mnóstwo dosyć ostrych i uciążliwych podejść i zejść zastanawiało nas, czy nie pomyliliśmy dwóch Krynic, usytuowanych na przeciwległych krańcach kraju. Nieco długie i miejscami trudne dojście do plaży umilał widok wszechobecnej przyrody tj. lasów bukowych i innych. Zresztą cały obszar lądowy Krynicy Morskiej jest w całości objęty Parkiem Krajobrazowym Mierzeja Wiślana.
Już pierwszego dnia po obiedzie i szybkim zakwaterowaniu odbyliśmy wizytę u lekarza, który zaordynował nam zabiegi zgodnie z potrzebą, a czasami zgodnie z naszą sugestią.
Dnia następnego, a była to niedziela, dyrekcja pensjonatu zorganizowała nam potańcówkę z muzyką na żywo i drobnym poczęstunkiem.
Bawiliśmy się wspaniale, jak na milanowskich emerytów przystało.
Od poniedziałku zaś rozpoczęły się poranne gimnastyki i zabiegi rehabilitacyjne z uroczą, młodą dziewczyną Magdaleną, która świetnie poradziła sobie z naszą prawie pięćdziesięcioosobową grupą.
A po południu dzielnie odwiedzaliśmy coraz to inne zakątki tego jednego z najmniejszych miast w Polsce ( 8 od końca listy), zaś Gmina Krynicka jest najmniejszą gminą na terenie naszego kraju. Wędrówki plażą w kierunku Gdańska i granicy z Federacja Rosyjską stały się stałym punktem dnia, natomiast miały miejsce również wycieczki w konkretne ciekawe miejsca. Najciekawszym miejscem okazała się platforma widokowa usytuowana na najwyższej wydmie na Mierzei - Wielbłądzim Garbie (Grzbiecie) – 49,5 m, z której rozciąga się piękny widok zarówno na Zatokę Gdańską jak też na Zalew Wiślany. Odwiedzaliśmy również Latarnię Morską (tylko z zewnątrz}, port morski nad Zalewem, morski oddział Straży Granicznej, Zakon Braci Mniejszych Kapucynów wraz z Kościołem oraz Dom Zakonny Księży Werbistów z przedziwnym ogrodem, pełnym sztucznych, dzikich zwierząt. Jak widać atrakcji turystycznych nie brakowało.
Wieczorami odbywały się wesołe spotkania w podgrupach, które grzecznie kończyły się około 22-ej.
W połowie turnusu znowu kierownictwo ośrodka sprezentowało nam grilla na świeżym powietrzu (trochę pod wiatą). I znowu były śpiewy i tańce przez kilka godzin. Byliśmy niezmordowani.
Należy wspomnieć również o niespodziewanych spotkaniach z dzikami na terenie miasta. Zwierzęta te zadomowiły się w Krynicy i całymi rodzinami potrafią wędrować po ulicach, zupełnie nie obawiając się ludzi. Co roku we wrześniu w mieście odbywa się festyn pod nazwą „Święto Pieczonego Dzika”
A jeszcze jedną rzecz należy podkreślić z całą mocą. To posiłki, które nam serwowano trzykrotnie każdego dnia. Nie dość, że były to bardzo duże, niezwykle urozmaicone porcje, to jeszcze tak smaczne, że niektóre z nas gospodyń domowych zwątpiły w swoje umiejętności kucharskie. Super!!!!!!!
Wspaniale spędziliśmy ten czas, wypoczęliśmy i zregenerowaliśmy nasze ciała i siły.
Na koniec jeszcze wieczorek pożegnalny z ta samą kapelą, podziękowania dla personelu, dyplomy i szampan dla uczestników turnusu, no i powrót do Milanówka.
Do zobaczenia Krynico w 2020 roku.